Mateusz - świadectwo
Terapia 2019-2021 Zyski z terapii uzależnień w MiM
Fascynującą rzeczą jest dla mnie podsumowanie wszystkich zysków z terapii. Bez wątpienia wszystkie sfery mojego życia się zmieniły znacząco. Zarówno pod względem mojego wewnętrznego podejścia do nich, jak i zewnętrznych efektów.
Zacznę od ogólnego stanu mojej codzienności… Wielokrotnie kiedyś zawalałem lub kompletnie opuszczałem ważne dla mnie sprawy będąc w ciągach kompulsywnych zachowań seksualnych. Na nic nie starczało mi czasu, nie miałem żadnych aktywności, zainteresowań, pasji. Dzisiaj jest zgoła odmiennie. Dzięki terapii jestem w stanie zauważać moje kompulsywne tendencje, nie tylko w sferze seksualnej, ale i w ogóle. Zauważyłem, że dzięki terapii u Stacha jest mi łatwiej także radzić sobie z zajadaniem (staram się coraz większą uwagę przykładać do tego co jem i co sprawia, że mam energię), kompulsywnym siedzeniem przed komputerem czy telewizją (włączam jedno i drugie kiedy naprawdę muszę). Coraz lepiej mi idzie planowanie, nie pracuję już kompulsywnie, nie przywiązuję także aż takiej dużej wagi do pieniędzy – staram się zarabiać tyle, aby starczało mi na moje potrzeby, a resztę, staram się oszczędzać. Nie wydaję także wszystkich zarobionych pieniędzy, a także nie żyję nadmiernie ascetycznie. Zwyczajnie dbam o swoje potrzeby. Czuję także większy poziom koncentracji na co dzień, potrafię także coraz częściej samemu dostrzec sytuacje, gdy jestem już na drodze do uruchomienia lub gdy zaczynam kompulsywnie robić coś innego – potrafię się zatrzymać. Już nie jestem przytłumiony z powodu seksualnych doświadczeń. Dlatego uważam, że uporządkowanie sfery seksualnej wpływa bardzo pozytywnie także na pozostałe aspekty funkcjonowania.
Pierwsza myśl odnośnie poszczególnych sfer życia przywodzi mi na myśl związek. Dzięki terapii byłem w stanie w ogóle wejść w jakikolwiek związek. Wcześniej byłem na tyle w swojej głowie i wyobrażeniach o idealnej kobiecie, że było niemożliwe dla mnie wejście w jakąkolwiek relację. Obecnie jestem już prawie rok w związku, uczę się w nim także trzymać abstynencję i dostrzegać, jak nałogowe schematy próbują sabotować tą relację. Nasza relacja jest coraz pełniejsza dzięki wspólnej pracy nad sobą.
Największą różnicę dostrzegam w sferze emocjonalnej własnego życia. Wcześniej jej w ogóle nie dostrzegałem. Dzisiaj wiem, co czuję w danej chwili. Sam sobie jestem barometrem własnych odczuć. Stałem się także bardziej asertywny, przez co czuję się pewniej sam ze sobą oraz łatwiej mi zachować równowagę emocjonalną, pozwalam sobie na wyrażanie złości oraz innych emocji, których w sobie wcześniej nie akceptowałem. Nadal dostrzegam w sobie wiele momentów, w których mam trudności z wyrażaniem siebie, ale w przeciwieństwie do tego, co było wcześniej, coraz częściej konfrontuję się z trudnymi dla mnie sytuacjami. Niedawno na przykład spałem sam w lesie, konfrontując się z jednym z moich największych lęków.
Dzięki terapii odkryłem też, że mogę się samorealizować. Mam swoje obowiązki, jak każdy, ale daję sobie czas zarówno na odpoczynek, jak i na to, co chcę lub lubię robić. Przykładowo, pracuję przeszło 2 razy mniej, a czas zaoszczędzony kosztem kompulsywnych zachowań seksualnych przeznaczam dla siebie, partnerki, przyjaciół, na basen, itd. W ostatnim czasie rozsmakowałem się w książkach, a w planach mam jakiś sport walki i języki obce. Co ciekawe, samo przebywanie w kontakcie z naturą naładowuje mnie energią. Nie muszę w każdej chwili ciągle czegoś robić.
Jeśli chodzi o relacje społeczne, otworzyłem się na nie. Czuję, że mam większe zaufanie do ludzi, oparte jednak nie tak jak kiedyś, na braku granic, a na asertywności oraz równowadze w tym co dostaję i daję od siebie. Kiedyś czułem się wyeksploatowany w relacjach z innymi, dzisiaj wiem, że to w moim interesie jest bronić własnej przestrzeni. Relacje z przyjaciółmi są głębsze i oparte na zdrowszych fundamentach niż kiedykolwiek wcześniej w moim życiu. Staram się na bieżąco wyjaśniać sytuacje oraz konflikty. Nie dopuszczam do swojego życia każdego jak leci, byle by nie być samemu. Co ciekawe, uważam dzisiaj, że dla mnie samotność nie musi być zła, o ile nie przerodzi się w izolację.
Duchowość. Kiedyś przez nałóg zatraciłem wiarę w Boga. Obecnie czuję, jak się budzi we mnie duchowość w postaci Siły Wyższej. Aktualnie jej rolę pełnią mitingi i wspólnoty, ale mam otwartość na to, że będzie to we mnie ewoluowało. Powierzenie się czemuś wyższemu niż ja sam, pomimo tego, że nie zawsze jest to dla mnie określone, spowodowało, że coraz rzadziej chcę kontrolować rzeczywistość oraz rozróżniam to, co mogę zmienić, a czego nie.
W kwestii dbania o siebie dostrzegam jeszcze sporo niedociągnięć, ale i tutaj nastąpił progres. Baczniej się przyglądam swojej kondycji fizycznej, swojemu ciału itd. Nie skupiam się już na wyglądzie, na tym, by się przypodobać innym, ale na tym, że chcę dobrze się ze sobą czuć. Chciałem już do tej pory mieć zrobione badania wydolnościowe, kondycyjne itd., aby rozpocząć ćwiczenia fizyczne z głową, a nie na słowo honoru. Niestety epidemia mi to uniemożliwiła do tej pory, ale dla chcącego nic trudnego.
Dzięki terapii pojawiła się także przestrzeń na myślenie o karierze i bezpieczeństwie finansowym długoterminowo. Aktualnie moja sytuacja nie pozwala jeszcze na realizację w tym temacie, ale zacząłem zdobywać wiedzę w zakresie inwestowania i powoli wchodzę w szkolenia finansowe. Uważam, że daje mi to podwaliny pod solidne fundamenty na przyszłość.
Terapia ta stała się dla mnie także miejscem, gdzie dostrzegłem swoją wyjątkowość. Nie w rozumieniu bycia Panem Świata lub Panem Nikt, lecz w rozumieniu bycia indywidualną jednostką, ze swoimi własnymi odczuciami, własną przestrzenią, własnymi pragnieniami, (których nie muszę się już wstydzić i mogę je realizować). Jednostką, która funkcjonuje w zdrowy, zrównoważony sposób w społeczeństwie, wśród innych.
Wszystkie te zyski doprowadzają mnie do jednej konkluzji. Nie jestem winien temu, że wszedłem w nałóg seksoholowy, ale ode mnie zależy co zrobię z nim i jego konsekwencjami. Chcę trzeźwieć i chcę zdrowieć. Mam wystarczająco dużo zysków, aby kontynuować proces zdrowienia. Nie uważam już zdrowienia za konieczność, lecz za fascynujący proces, który wiem, że potrzebuję kontynuować. Otrzymałem tutaj wsparcie, które pozwoliło mi wydobyć się z chaosu, bym mógł zadbać o siebie. Satysfakcja i radość płynąca z odczuwania życia ze wszystkimi jego wadami i zaletami jest zdecydowanie lepsza niż chwilowy haj płynący z realizacji kompulsywnych zachowań seksualnych. Bez tej terapii na pewno nie byłbym w miejscu, w którym jestem dzisiaj. Jestem wdzięczny terapeutom z tego ośrodka!