Seksoholizm

„Jestem seksoholikiem” jeszcze trudniej przechodzi przez gardło niż „Jestem alkoholikiem”. Na czym polega to uzależnienie? Wbrew pozorom także na chemii. Ale wprowadzonej od wewnątrz, wytworzonej przez nasz własny organizm i też uzależniającej. Jak każdy narkotyk prowadzi do głodu, konieczności zwiększania dawek, wyniszczenia psychicznego i fizycznego. Niektórzy klienci na początku się buntują: Mówią: „Jak można porównywać mnie do narkomana. Ja jestem wyjątkowo skomplikowanym przypadkiem. Szukam miłości i bliskości i to jest moim problemem.” Może kiedyś tak było i może kiedyś trzeba będzie do tego wrócić, ale seksoholizm jak każde uzależnienie jest chorobą pierwotną. Jeśli już wystąpiła i można ją zdiagnozować jako uzależnienie, nie ma sensu doszukiwania się przyczyn. Usunięcie ich nie spowoduje wyzdrowienia. Można te przyczyny nazwać i odłożyć na potem. A zająć się trzeba bieżącym trzeźwieniem. Mówię o pierwszym roku zdrowienia.

Kim jest seksoholik? Trudno go opisać, ponieważ wzorców seksoholizmu jest mnóstwo. Może to być masturbacja, pornografia, czaty internetowe, podglądactwo, przypadkowy seks, agencje towarzyskie, prostytuowanie się, wchodzenie w nieodpowiednie, destrukcyjne związki, zauroczenia, ciągłe zakochiwanie się.

W każdym przypadku uzależnienie się rozwija, wzorce zmieniają, potrzebne są coraz większe dawki „narkotyku”. Zachowania stają się coraz ryzykowniejsze, coraz mniej kontrolowane, myślenie o wzorcach coraz bardziej obsesyjne, niemożliwe do opanowania. Poczucie wartości coraz niższe, uczucia coraz bardziej stępione. Więzi społeczne zerwane. Seksoholik na końcu pozostaje sam, pusty w środku, wielokrotnie krzywdzący i skrzywdzony przez siebie i innych, nie rozumiany, poniżony, myślący o sobie jak najgorzej, i skrywający w bólu swoją tajemnicę. Nie jest w stanie nawiązać z nikim bliższych więzi, niedostępny emocjonalnie dla innych. Nie umie postawić jasnych granic. Albo dopuszcza innych zbyt blisko, albo trzyma na odległy dystans. Taki trafia do terapii.

Na czym polega leczenie? Na tym samym, co w innych uzależnieniach, ale pomnożonym przez dwa. Alkoholikowi o wiele łatwiej jest określić i wyeliminować z otoczenia zagrożenia w utrzymaniu abstynencji. Wystarczy wyeliminować alkohol. A seksoholik? Musi chodzić po ulicy, jeździć autobusem, wszędzie widzi potencjalne „obiekty” wyzwalające uzależnione myślenie. Nagość i erotyka są obecne w naszych czasach wszędzie, w TV, prasie, internecie, reklamach ulicznych. Trzeźwiejący alkoholik może wynieść alkohol z domu i nie mieć go w zasięgu ręki. Seksoholik swoją fabrykę narkotyków ma w sobie. A wyzwalaczem do jej uruchomienia może być wspomnienie, pornografia, którą ma w swojej pamięci. Nie do „zresetowania”. Zdrowienie wymaga o wiele dokładniejszego wglądu w siebie niż w innych uzależnieniach. O wiele większej uważności. Seksoholik musi bardzo dokładnie poznać swoje uczucia. Musi np. wiedzieć czy idzie akurat do tego sklepu, bo to dobry sklep, czy zaczyna go „kręcić” sprzedawczyni. Czy ogląda dziennik z powodu wiadomości, czy prezenterki. Czy muzyka, której słucha nie powoduje uruchomienia choroby. Czy spotkanie zawodowe nie przeradza się we flirt. Musi nauczyć się stawiać wyraźne granice, najpierw daleko, potem coraz bliżej, ale ze świadomością, kiedy jest za blisko.

Dlatego na początku terapii zalecane jest dążenie do abstynencji seksualnej i erotycznej. Klienci, którzy są w stałych związkach podpisują kontrakt z terapeutą określający jasne zasady współżycia w związku. Chodzi o to, aby związek nie stał się przykrywką dla kolejnego wzorca choroby. Co ciekawsze zdrowiejący seksoholik po pewnym okresie trzeźwienia sami proszą swoich partnerów o zrezygnowanie z seksu dopóki nie uporządkują swojego życia emocjonalnego. No bo jak na początku odróżnić, czy mam ochotę na seks, bo chcę zamienić swój nastrój, czy też ten seks ma być uzupełnieniem bliskości w związku. Żeby się tego nauczyć potrzebuję dystansu i czasu. Alkoholik może funkcjonować bez alkoholu do końca życia. Trzeźwienie seksoholika ma doprowadzić do możliwości świadomego bycia w zdrowym związku. A to wymaga ogromnej pracy pod kierownictwem doświadczonego terapeuty.

Tu krótkie ostrzeżenie. Seksoholicy, jako że mają problemy z określeniem granic są bardziej podatni na wykorzystanie. Zróbcie dokładny wywiad zanim udacie się po pomoc.

Kryteria diagnostyczne oparte na:

Klasyfikacji Zaburzeń Psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) - w skrócie: DSM.

Silna potrzeba lub wręcz poczucie przymusu realizacji zachowań seksualnych. Trudności w kontrolowaniu zachowań seksualnych, tj. upośledzenie kontroli nad powstrzymywaniem się od zachowań seksualnych oraz nad długością czasu poświęconego na ich realizację. Występowanie, przy próbach przerwania lub ograniczenia zachowań seksualnych, niepokoju, rozdrażnienia ,pogorszenia samopoczucia oraz ustępowanie tych stanów z chwilą powrotu do zachowań seksualnych.

Wzrost tolerancji .Potrzeba poszukiwania coraz silniejszych bodźców erotycznych w celu uzyskania ulgi i chwilowej poprawy samopoczucia.

Postępujące zaniedbywanie alternatywnych źródeł przyjemności ,lub dotychczasowych zainteresowań na rzecz realizacji zachowań seksualnych .Spędzanie coraz większej ilości czasu na ich realizację.

Kontynuowanie zachowań seksualnych pomimo szkodliwych następstw (fizycznych, psychicznych i społecznych), o których wiadomo, że mają związek z zaburzoną sferą seksualną.

Pamiętajmy, że przez "zachowania seksualne" rozumiemy m.in. : masturbację, oglądanie pornografii, gapienie się na obiekty seksualne w miejscach publicznych, uwodzenie, flirtowanie, fantazjowanie na tematy erotyczne, podglądactwo, ciągłe rozmowy na ten temat, seks płatny, seks z wieloma partnerami, kompulsywny seks w stałym związku, czaty z obiektami seksualnymi itp.

Kontakt